2 lutego 2011

To nie jest kraj dla mądrych ludzi

Wczoraj przeczytałem "dramatyczny" list dra Andrzeja Dybczyńskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego na temat stanu tamtejszej uczelni. Link do całego artykułu znajduje się tutaj:

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,88047,9022221,Jestem_baronem__Nie_chce_dluzej_zyc_w_sredniowieczu.html

Dawno nie widziałem w mediach tak zdecydowanej krytyki szkolnictwa wyższego. Mało tego, autor odnosi się do problemów systemowych obecnych nie tylko na uczelniach, ale praktycznie w każdej większej państwowej instytucji. Pod listem znajdziemy olbrzymią falę komentarzy, czy odpowiedzi "środowiska", ale każda próba ataku na autora jest tylko potwierdzeniem, jego głównego wniosku, że na uczelniach nie ma woli zmian.

Moim zdaniem przy obecnym stanie nie da się nawet w minimalny sposób zmienić uczelni wyższych na lepsze. Obecny pseudosystem i olbrzymia bariera mentalna skutecznie uniemożliwiają jakąkolwiek pozytywną reformę. Jedynie bardzo małe szkoły wyższe, czy uczelnie prywatne mają szansę na zmianę. Najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie całkowicie od nowa prywatnej niezależnej uczelni. Kadrę akademicką mamy bardzo dobrą, ale nie ma ona miejsca w Polsce na rozwinięcie skrzydeł i pełne wykorzystanie swojego potencjału.

Dlatego każdemu kto chce rozwijać karierę naukową odradzam robienie tego w Polsce. Wielokrotnie osoby, które nie mogły się przebić na naszych krajowych uczelniach, były dopiero doceniane za granicą, gdzie ceni się kreatywność i chęć samorozwoju. Dlaczego najlepsi polscy naukowcy pracują na zagranicznych uczelniach? Gdyby było tak dobrze na polskich uniwersytetach, to dlaczego nie wracają? Na koniec przedstawiam wypowiedź dyrektora Instytutu Informatyki z wyżej wspomnianego Uniwersytetu Wrocławskiego, która jest idealnym podsumowaniem list dra Dybczyńskiego:

Wyjazd Krystiana do Google to kolejny przypadek, kiedy kultowe firmy interesują się wrocławianami. Przed dwoma laty, zaraz po doktoracie nasz Michał Moskal trafił do Microsoft Research Redmond. To znakomite centrum badawcze, elita elit. Nikt mu tam nie mówi, co ma robić, on sam o tym decyduje. Zapytałem go kiedyś, co musiałbym zrobić, żeby go ściągnąć znów do Wrocławia, a on na to, że nie o pieniądze tu chodzi, bo on nie wie, co z nimi zrobić. Powiedział wtedy, że chciałby mieć tu partnerów do rozmowy.

Link do całego artykułu znajduje się tutaj.

Jak widać najzdolniejsi nie wyjeżdżają, bo mają takie widzimisię, czy mało zarabiają. Chodzi im głównie o środowisko, w którym pracują. W tak toksycznej atmosferze, jaka panuje na polskich uczelniach, taka osoba nie miałaby możliwości rozwoju. U nas każda osoba mająca pomysły, wizję, motywację do zmian i działania jest skutecznie tępiona. Najlepiej ilustruje to kawał:

Pewien mężczyzna trafia do piekła, po którym oprowadza go sam diabeł. Pokazuje mu szereg dużych kotłów, w których "gotują się" poszczególne narodowości. Przy każdym kotle stoją straże, które powstrzymują wszystkich, którzy mają zamiar uciec. Na końcu stoi jednak samotny kocioł bez żadnej straży i mężczyzna pyta:
- Kto tutaj jest, że nie potrzeba żadnej straży?
- Jak to kto - Polacy. Jak jeden chce uciec, to reszta wciąga go do środka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz