Wczoraj przeczytałem "dramatyczny" list dra Andrzeja Dybczyńskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego na temat stanu tamtejszej uczelni. Link do całego artykułu znajduje się tutaj:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,88047,9022221,Jestem_baronem__Nie_chce_dluzej_zyc_w_sredniowieczu.html
Dawno nie widziałem w mediach tak zdecydowanej krytyki szkolnictwa wyższego. Mało tego, autor odnosi się do problemów systemowych obecnych nie tylko na uczelniach, ale praktycznie w każdej większej państwowej instytucji. Pod listem znajdziemy olbrzymią falę komentarzy, czy odpowiedzi "środowiska", ale każda próba ataku na autora jest tylko potwierdzeniem, jego głównego wniosku, że na uczelniach nie ma woli zmian.
Moim zdaniem przy obecnym stanie nie da się nawet w minimalny sposób zmienić uczelni wyższych na lepsze. Obecny pseudosystem i olbrzymia bariera mentalna skutecznie uniemożliwiają jakąkolwiek pozytywną reformę. Jedynie bardzo małe szkoły wyższe, czy uczelnie prywatne mają szansę na zmianę. Najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie całkowicie od nowa prywatnej niezależnej uczelni. Kadrę akademicką mamy bardzo dobrą, ale nie ma ona miejsca w Polsce na rozwinięcie skrzydeł i pełne wykorzystanie swojego potencjału.
Dlatego każdemu kto chce rozwijać karierę naukową odradzam robienie tego w Polsce. Wielokrotnie osoby, które nie mogły się przebić na naszych krajowych uczelniach, były dopiero doceniane za granicą, gdzie ceni się kreatywność i chęć samorozwoju. Dlaczego najlepsi polscy naukowcy pracują na zagranicznych uczelniach? Gdyby było tak dobrze na polskich uniwersytetach, to dlaczego nie wracają? Na koniec przedstawiam wypowiedź dyrektora Instytutu Informatyki z wyżej wspomnianego Uniwersytetu Wrocławskiego, która jest idealnym podsumowaniem list dra Dybczyńskiego:
Wyjazd Krystiana do Google to kolejny przypadek, kiedy kultowe firmy interesują się wrocławianami. Przed dwoma laty, zaraz po doktoracie nasz Michał Moskal trafił do Microsoft Research Redmond. To znakomite centrum badawcze, elita elit. Nikt mu tam nie mówi, co ma robić, on sam o tym decyduje. Zapytałem go kiedyś, co musiałbym zrobić, żeby go ściągnąć znów do Wrocławia, a on na to, że nie o pieniądze tu chodzi, bo on nie wie, co z nimi zrobić. Powiedział wtedy, że chciałby mieć tu partnerów do rozmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz