12 września 2012

Rozwalamy kosmos


Parę dni temu gruchnęła jak grom z jasnego nieba przerażająca wiadomość. Okazało się, że tylko jeden polski projekt zostanie zrealizowany w ramach europejskiego grantu przeznaczonego dla młodych naukowców (spośród 536 z całej UE; pula projektu 800 mln euro). Więcej szczegółów tutaj:

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,12465083,Wszyscy_tak_dobrzy_czy_my_tak_slabi__Dlaczego_polscy.html

Do teraz przez wszystkie media przewinęła się fala komentarzy jak źle się dzieje w polskiej nauce. Oczywiście za tydzień wszyscy zajmą się innym ważnym tematem i każdy zapomni o tym problemie. Wielu "ekspertów" stara się teraz znaleźć przyczynę, dlaczego tak mało naukowców aplikowało o europejski grant i dlaczego polska nauka jest na takim słabym poziomie?

Według mnie odpowiedź jest bardzo prosta - polskie środowisko akademickie pogrążone w chorym feudalnym systemie nie dojrzało jeszcze mentalnie do realizowania projektów, które mogą zmienić nasz świat! Poza nielicznymi wyjątkami - ostatnimi sprawiedliwymi polskiej nauki; reszta jest na absolutnym dnie. Wystarczy spojrzeć na jakiekolwiek ogólnoświatowe rankingi poziomu uczelni wyższych.

Jednak najdobitniej różnicę pomiędzy poziomem polskiej nauki, a najlepszymi ośrodkami pokazuje ta lista tematów projektów naukowych realizowanych w MIT Media Lab:

http://www.media.mit.edu/research/groups-projects

Nikt w Polsce nie zastanawia się nad tym jak stworzyć technologie przyszłości i dlatego ich nigdy nie stworzymy! Poniżej cytat z dzisiejszego wywiadu z szefem PAN prof. Kleiberem:

"Na jednym z takich spotkań pewien profesor powiedział mi, że jest historykiem sztuki i bada historię pobliskiego kościoła. Stwierdził, że dla nas ma to ogromne znaczenie, ale nikogo w Europie to nie zainteresuje. Tak się złożyło, że dosłownie następnego dnia poleciałem na spotkanie Europejskiej Rady Badań, gdzie podejmowano decyzję o podziale grantów. 1,5 mln euro otrzymał hiszpański historyk sztuki, który prowadził identyczne badania tyle, że dotyczące kościoła w Hiszpanii. Złożył wniosek i wierzył, że ma szansę. Polak tego nie zrobił. Naszym naukowcom brakuje odwagi, wiary w siebie. To tylko przykład, ale to typowe zachowanie w środowisku naukowym."

4 komentarze:

  1. chciałbym zauważyć, że na polski sektor naukowy idzie około 0,7% PKB- podczas gdy średnia EU to 1,5%, a naukowi giganci (Niemcy, Chiny, Indie) mają te wskaźniki na poziomie powyżej 2%...
    Co tu dużo mówić jesteśmy naukowym zaściankiem..
    Jednak granty otrzymywane ze struktur europejskich to teraz główne źródło finansowania wielu projektów badawczych, a powyższy przypadek można nazwać odosobnionym błędem, który media podchwyciły i roztrząsają.
    Osobiście uważam, że na stopień zaangażowania finansowego jaki jest przeznaczany na nauke przez rząd, nasza pozycja w europie jest bardzo silna. - mam tu na myśli np. pracę nad grafenem, która gdyby była odpowiednio dofinansowana mogłaby się stać naszym konikiem, czy astronautyka do której niedawno wdarła się Politechnika Warszawska ze swoim mikro satelitą badającym nowoczesne technologie- tak nawiasem pierwszy polski satelita... a został zbudowany praktycznie bez wsparcia w piwnicach instytutu przez studentów...

    także polecam przemyśleć doniesienia z tego artykułu.
    z uszanowaniem
    Inżynier

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe, że ten przypadek jest niechlubnym wyjątkiem i "wypadkiem przy pracy". Jednak uważam, że ta sytuacja bardzo dobrze przedstawia wiele problemów polskiej nauki z czego największym (moim zdaniem) jest brak dobrych pomysłów na ambitne projekty.
    Nie chodzi tutaj o pieniądze, ponieważ można tworzyć coś ciekawego mającego globalny wpływ bez wielkich nakładów finansowych. Zresztą w ramach POIG do Polski płyną miliony euro szerokim strumieniem, a poziom innowacyjności polskiej gospodarki systematycznie spada. Zresztą przyznaje to sam GUS w swoim raporcie (http://www.stat.gov.pl/gus/5840_4997_PLK_HTML.htm).

    Uważam, że mamy wystarczające zasoby ludzkie, technologiczne, finansowe, sprzętowe, żeby tworzyć projekty na poziomie MIT Media Lab. Tylko naszym naukowcom brakuje wyobraźni oraz odwagi w tworzeniu naprawdę przełomowych rozwiązań. Jest dosłownie kilku ostatnich sprawiedliwych, którzy starają się wybić, ale to jest absolutna nisza. Parę miesięcy temu wystartował PW-Sat, który rodził się (tak jak pisałeś) w wielkich bólach. U nas studenci muszą pracować w piwnicy, bo uczelnia nie widzi potrzeby jakiegokolwiek wsparcia, a studenci z normalnych krajów robią mikro-satelity w ramach zaliczenia zajęć. Czy na PW studenci nie mogliby zaliczać semestr w ramach pracy nad satelitą z pełnym wsparciem kadry akademickiej???

    Na koniec dodam jeszcze, że do tworzenia czegoś rewolucyjnego nie potrzeba miliardów euro dofinansowania. Na przykład projekt Arduino powstał we Włoszech w kilkuosobowym zespole, a teraz na jego punkcie szaleje cały świat. Również we wspomnianym MIT Media Lab, powstał innowacyjny bardzo prosty język programowania Scratch pomagający dzieciom w nauce podstaw programowania. Dzisiaj z tego projektu korzysta ponad milion użytkowników. Podobno mamy najlepszych programistów na świecie, a jakoś nie widać, żeby tworzyli podobne projekty.

    Pozdrawiam
    Wojtek

    też inżynier

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony masz rację, a z drugiej nie koniecznie.
    Sam brałem udział w pracach nad grafenem, i mieliśmy pomysły (różne pomysły zastosowań, metody wytwarzania), pisaliśmy wnioski na granty, ale co z tego jak na rozstrzygnięcie grantu trzeba czekać 6-9 miesięcy w tym czasie czołówka światowa zaczęła patentować swoje osiągnięcia.. Taka sama sytuacja była z polskim niebieskim laserem- był prototyp, który był wielkości dużego stołu.. a pieniądze na rozwinięcie projektu przypłynęły jak Koreańczycy opatentowali laser wielkości baterii AA...
    No sory ale z piachu i gówna się niczego nie uklepie. To nie są czasy, że włożysz za 1000 razem do żarówki włókno wolframowe zamiast końskiego i akurat się uda..

    Historia PW-sat sięga chyba 10 lat. Był wielokrotnie przerabiany, przeprojektowywany, przemyślany, myślę że z minimum 10 osób napisało prace dyplomowe z obliczeń... Ale w jakim celu liczyć coś w kółko.. i stać w miejscu..
    Dopiero jak ESA testowała start nowej rakiety- Vegi, to stwierdziła, że zamiast balastu weźmie 10 mikrosatelit i co? i musieli jeszcze raz wszystko policzyć, tym razem wiedzieli ile ma satelita ważyć i jakie ma mieć wymiary i jakoś się udało..

    Wszystkie innowacje powstają w kilku/kilkunastu osobowych zespołach. Wg. mnie nasze zespoły są niedofinansowane- przemysł szybko wyłapuje błyskotliwych inżynierów/naukowców, a srodki pieniężne nie zachęcają do pozostania przy nauce. Wiadomo są projekty, które ludzie sami finansują (np. polski procesor Warszawa-ostatnio było o tym głośno, albo spektrometry produkowane w Polsce przez firmę jednego naukowca-NASA używa ich w misji Curiosity na Marsie).
    Nie można stwierdzić że polscy naukowcy/inżynierowie to idioci bez polotu, bo to bzdura... Wg. mnie chodzi o administrację/rząd, madrych ludzi nam nie brakuje, trzeba im zwyczajnie umożliwić pracę. U nas byle papier na uczelni wykładowca/naukowiec musi sam załatwiać i żeby to było łatwe, ale przebicie się przez administrację to katusze i nikt nie pomoże.. W innych krajach zatrudnia się menedżera, administracja służy pracownikom naukowym, a nie zawadza..
    Można się z moim zdaniem nie zgadzać, ale kilka lat działałem w kole naukowym, dobrze że byliśmy cierpliwi i mieliśmy wytrwałego opiekuna, bo załatwienie czegokolwiek graniczyło z trudem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykłady, który podawałem w moim poprzednim komentarzu dotyczyły projektów wymagających bardzo małych nakładów finansowych, a mających efekt globalny.
    Oczywiście zgadzam się w 100%, że niebieski laser, czy grafen wymagają ogromnych środków finansowych (jak przy większości badań podstawowych). Jednak nie zgadzam się z tym, że biurokracja jest jedynym problemem polskiej nauki. Wiem doskonale jak funkcjonuje administracja na dużej uczelni, ale nie jestem przekonany, że jest to największa przeszkoda. Chociaż zgadzam się z tym, że naukowcy mają przez to sporo kłopotów.

    Wbrew pozorom mamy dostęp do dużych środków finansowych, tylko trzeba się po nie schylić. W opisywanym przez mnie przypadku, tylko jedna osoba z Polski na 536 z całej UE się schyliła, co świadczy o tym, że my po prostu nie chcemy realizować ambitnych projektów i walczyć o duże granty.
    Ciekawe, czy gdyby z dnia na dzień usunięto wszelkie przeszkody biurokratyczne, to nagle polscy naukowcy zaczęli odnosić międzynarodowe sukcesy?

    Nigdzie też nie napisałem, że polscy inżynierowie i naukowcy to idioci, ale że brakuje im wyobraźni i pasji w zmienianiu świata. Jeszcze raz to powtórzę - podobno mamy najlepszych programistów na świecie (polscy studenci wygrywają regularnie największe zawody programistyczne na świecie), ale jakoś nie przekłada się to na rozpoznawalne globalnie polskie projekty informatyczne.





    OdpowiedzUsuń